czwartek, 7 stycznia 2010

Kataklizm i armaggeddon

Śnieg spadł.

Jak ogólnie wiadomo, w zimie na naszej szerokości geograficznej śnieg nie jest zjawiskiem niezwykłym. Ot, na przykład w okolicach Bielska, gdzie mieszkałam kilka lat temu, zimy zwykły wyglądać na przykład tak:W mieście te pół metra śniegu nie dziwiło nic a nic, a pamiętam jeden poranek w zimie, gdy Mirek wyszedł od nas na parking i długo się zastanawiał, w którym miejscu zostawił samochód - wszystkie były pokryte metrową warstwą bieli. O ile dobrze pamiętam, Miras rozsądnie zabrał się za kopanie w okolicach tablicy rejestracyjnej, by nie ułatwić życia sąsiadom. Było wtedy jakieś -20*C...

Zatem przedwczoraj, gdy po południu w Southampton zaczął padać śnieg, Krasnolud nie poczuł żadnego niepokoju. Co tam trochę śniegu. Naszą starą skodą favorit wjeżdżaliśmy na łysych oponach na nieodśnieżoną górę, gdzie położone jest osiedle Złote Łany. Żadne górki nie były nam straszne, zwłaszcza że z okna mieliśmy takie widoki:Tymczasem Krasnolud, wracając przedwczoraj z pracy, zaobserwował rzeczy straszliwe - porzucone w przypadkowych miejscach samochody, stłuczki, daremne próby wjechania na wzniesienie o stopniu nachylenia niegodnym wzmianki. Samochody, o ile się przemieszczały, czyniły to w tempie piechura. Kuba w pewnym momencie zorientował się, że nie da rady dotrzeć do domu głównymi arteriami i pojechał przez jakieś tajemnicze boczne drogi, gdzie nawierzchnię stanowił żywy lód, ale za to były puste. Wracał dwie godziny, lecz to pikuś, bo jego znajomi z pracy przedzierali się z jednej strony miasta na drugą (przez centrum) niekiedy 5 h! Kilkoro zresztą nie podjęło ryzyka jazdy i spędziło noc w hotelu znajdującym się niedaleko biura. Oni - i Kuba - to jedyne osoby, które następnego dnia rano pojawiły się w pracy. A wczoraj w Southampton komunikacja miejska prawie nie jeździła, samochody na naszej ulicy pojawiały się z rzadka. Podobnie było u efki w Exeter i tu pozwolę sobie na zacytowanie fragmentu jej wypowiedzi przez GG:
Wyobraź sobie, że pada i pada. Już z 7 cm będzie. Kataklizm. Najpierw zadzwonili ze szpitala, że zajęcia w szkole rodzenia odwołane, a zaraz po nich zadzwonił Arek, że nawet jemu, bohaterowi namber łan, kazali zjechać z trasy tesco-szpital i wracać do domu. Kompletny paraliż. klęska żywiołowa jakich mało. Ja pierdziele. Idę na wyprzedaż.

Postanowiłam zatem wyjść dzisiaj na zwiady i zobaczyć, jak wygląda zima w Southampton. Proszę, dzieci sąsiadów nie poszły wczoraj do szkoły:Podobno komunikacja kolejowa również niedomaga. To zdjęcia linii przebiejającej jakieś 100 m od naszej chatki:
I ulica w pobliżu. Na ulicy szczery lód (jest mróz), na chodnikach - jak się można domyślać - również. Odrobinę piasku z solą użyto w samym centrum.
Hah. Żeby nie było, że nabijam się z Anglików, absolutnie. To ponoć najcięższa zima od 30 lat. Trudno się dziwić, że nie mają tu ani służb odpowiedzialnych za utrzymanie nawierzchni w stanie nadającym się do przemieszczania, ani też - w ogromnej większości - nie posiadają umiejętności poruszania się w warunkach zimowych. Krasnolud szkolił się od urodzenia w warunkach ekstremalnych, więc nic dziwnego, że do pracy dojechał jak gdyby nigdy nic...

Aha, z tego powodu poszłam dziś na spacer w stronę centrum:Mianowicie odebrałam dzisiaj przesyłkę od AgiB, alias Różyczki Cotton - mojej bloggerowej i margonemowej Siostry. W paczce był list od Agi i kartka od Jałcia, widoczna na zdjęciu świąteczna ozdoba, a także wybór domowych przetworów (zeżarłam do tej pory pół słoika truskawek w syropie). No, już się upokoiłam, ale długo ryczałam ze wzruszenia...

Dzięki, Aguś. Dzięki, Jałcio :-)

16 komentarzy:

  1. Siostro kochana! Prawdę mówiąc drżałam już o tą przesyłkę, na szczęście w jednym kawałku dotarła. Szkoda tylko, że tak mało się tam zmieściło. No ale bagażnik mamy wielgaśny, więc przywiozę więcej ;p
    ps. hoho... i tu mogę lvlem poszpanować;p

    OdpowiedzUsuń
  2. :o))))))))))))))) ciekawa jestem wpisów mieszkańców Syberii czytających warszawską prasę wczoraj (tysz był armagedon i jazda do domu po 3 godziny), stolicę zatkało a dla nich to pewnie bułka z masłem
    *
    a tak z drugiej strony przecież zachodni Europejczycy nie raz się mnie pytali o białe niedźwiedzie na ulicach - jak widać ten stereotyp nas do czegoś zobowiązuje
    *
    truskawek zazdraszczam, ale nosem nie pociągam ze smutku, bo mam ten przywilej że mi łatwiej jest zrobić w Bielsku najazd z zajazdem i złupić Agusiną spiżarkę :o)))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! No to macie śnieg tak jak i ja :-)))
    Anglików mi szkoda. Oni nie potrafią się odnaleźć. Nie mają zimowych opon. Nie potrafią jeździć po śniegu. No pierdoły saskie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. To wyżej to byłam ja, Daisy Jarząbek z Yarmouth :-)))

    OdpowiedzUsuń
  5. i u nas sniezy ....ale wkoncu to polnoc ;) :))

    OdpowiedzUsuń
  6. :) aż czasem chciałoby się popatrzeć troszkę na te pierdoły i uśmiać się nieco :o))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Powoli i my stajemy się tacy sami.Zawsze zima nas i naszych drogowców zaskakuje.Ja marznę przy -2 stopni a przeżyłam mrozy -30 i chodziłam w gory.Tyle że moze ja sie starzeje....a i buty teraz do dupy robią.Nie przygotowane na zime.A opony kiedyś...nie było zimówek tylko uniwersalne.Nie mniej jednak jakoś sobie człowiek radzi...

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja chciałam jeszcze dodać, że mianowicie poszłam dziś na wizytę planową kontrolną do przychodni. Wchodzę, a położna:
    - Heloł, jak się czujesz?
    - Świetnie - odpowiadam.
    - Dajesz sobie radę w taką pogodę? - Pyta bardzo zatroskana.
    - Ja jestem z Polski, więc dla mnie to nie nowina, że śnieg spadł - mówię lekko lekceważąco, gryząc się w język, żeby nie dodać, że brzuch mnie boli od napierdzielania się z ogólnonarodowej paniki.
    Na to ona:
    - Ja jestem z Kanady...
    I jak ryknęłysmy śmiechem, to się nie mogłyśmy uspokoić do końca wizyty. O mało sobie nie polała paluchów moim moczem z probówki jak poziom cukru badała. Dobrze, że wszelkie zastrzyki i pobieranie krwi na za dwa tygodnie zaplanowane, bo by chyba nie dała rady.
    (to ja pisałam, efka)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam serdecznie moja sasiadke ;) (Bo Zywiec to calkiem przeciez niedaleko...Bielska, nie Southampton ;)
    Nie, my sie wcale nie smiejemy z anglikow, bo to przeciez dla nich koniec swiata. Ale ze austryjacy (niby narod alpejski) tez uwazaja ze to katastrofa, tego to juz za wiele...z tego to i kon by sie usmial :)
    POzdrawiam, a za oknem 20 cm sniegu...ufff...mam nadzieje ze nas nie zasypie, ale nie mialabym nic przeciwko , pozdrawiam zanim internet jeszcze dziala-bo nigdy nic nie wiadomo !

    OdpowiedzUsuń
  10. Witajcie, Ziemianie ;-)
    Chciałam dodać, że dzisiaj odnotowano NAJZIMNIEJSZĄ od 60 lat noc w Southampton! Całe -9*C!!! A poza tym w hrabstwie zarejestrowano kolejny lokalny rekord, -11. Hah. Łza się w oku kręci. Gulliva, ciekawa jestem, czy ludzie w Szwecji też bywają zaskoczeni zimą? A Austriacy to niech sobie jaj nie robią, nie takie rzeczy mieli u siebie, savannah...

    Daisy, Anglicy nie mają woli walki, bo poddają się z założenia. Wczoraj Krasnolud wracając z pracy musiał długo przekonywać gostka, co się zatrzymał w poprzek drogi i ani kroku dalej, że: 1. pomoże mu pchnąć samochód i ruszyć z miejsca, da się, 2. jak się gościu nie ruszy, to już NIKT nie wyjedzie z bisnesparku.

    Kasiu, z butami to masz rację! A ja w górskich chodzę teraz, o!

    Aniu, a ja się umawiam z Agą na maj w Bielsku, to może i Ty tam się objawisz? Mogę ją zaprosić, Aguś, w Twoim imieniu?

    efka, a ty to sobie jaja robisz, jak zwykle ;p Masz pozdrowienia od Ewy R.!

    OdpowiedzUsuń
  11. Róbmy se jaja póki czas, póki to my robimy, a nie z nas.
    (Sie mi nawet zrymowało.)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wczoraj poczulam sie jak Angielka..tyle ze u siebie na ryneczku malomiasteczkowym.
    Snieg po kolana, nie do przebrniecia. Zero oczyszczaczy miasta. W koncu odwilz miala przyjsc-ze niby dzis. A dzis pada na nowo.
    Przezyjemy...

    OdpowiedzUsuń
  13. A napisz mi jeszcze siorka, czy Anglicy czują się zobowiązani odśnieżyć 'obok' siebie, czyli swojej posesji?

    OdpowiedzUsuń
  14. Pozdrowienia z zasypanego Bielska:) Uprzejmie donoszę że śniegi nadal atakują i końca nie widać - wczoraj moje gry i zabawy na śniegu trwały dobre pół godziny, zanim okazało się że samochód który odśnieżyłam to na szczęście mój osobisty. A tak na marginesie to powiedzcie, czy ta zima nie słyszała, że jest globalne ocieplenie??!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ależ miałam zaległości!
    Ale przeczytałam i obejrzałam wszystko :D
    Jak zawsze piękne zdjęcia.
    Uwielbiam Twój sposób opisywania rzeczywistości :D
    Jak tam zima na Wyspach? Dalej trzyma? U nas dziś dopadało śnieżku :D
    Ściskam Cię serdecznie i życzę żeby nowy rok przyniósł wszystko co najlepsze

    OdpowiedzUsuń
  16. witam z łańcuta. świetne to wszystko. tylko pozazdrościć .

    OdpowiedzUsuń